Jeśli mowa o modelach społecznych - tutaj dziecko nie jest własnością rodziców ale państwa, dziecko może w dowolnym momencie zmienić rodziców dla swojego dobra i nikt nie jest w stanie się temu przeciwstawić.
Wszystko jest opisane na lovdata:
www.lovdata.no/cgi-wift/wiftldles?doc=/a...emne=barnevern*&
Nie ma tutaj mowy o uczuciach rodziców.
Kryss, ten urząd ma swoje wytyczne, faktycznie władzę ma ogromną (oskarżyciel, sędzia i kat w jednym) i nikt nie może z tym nic zrobić. Policja interweniując w domu gdzie są dzieci musi to zgłosić do BV, pójdziesz do lekarza z dzieckiem i on będzie podejrzewał że coś jest nie tak musi powiadomić BV, nauczyciele i opiekuni w przedszkolu muszą powiadamiać BV jeśli dziecko zachowuje się nietypowo.
Dziś się trochę nudziłem w pracy więc poszperałem i poczytałem odnośnie sprawy Nikoli.
Mam nowe wnioski i pytania
Nikt nic nie wspomniał że dziewczynka płakała w szkole, wszyscy piszą że była smutna. Dla mnie to spora różnica.
To że rodzice nie poprosili o tłumacza chociaż powinni pomijam, nie ma tu o czym dyskutować.
Zastanawia mnie tylko dlaczego uważali że skoro poprosili o pomoc i tą pomoc dostali nie zastanowili się co trzeba dać w zamian?
Dlaczego nie współpracowali z BV? Nie stosowali się do zaleceń?
Dlaczego zarzuca się próbę "norwegizacji" Nikoli urzędnikom skoro rodzice sami to uczynili przywożąc ją tutaj?
Wszystko jest opisane na lovdata:
www.lovdata.no/cgi-wift/wiftldles?doc=/a...emne=barnevern*&
Nie ma tutaj mowy o uczuciach rodziców.
Kryss, ten urząd ma swoje wytyczne, faktycznie władzę ma ogromną (oskarżyciel, sędzia i kat w jednym) i nikt nie może z tym nic zrobić. Policja interweniując w domu gdzie są dzieci musi to zgłosić do BV, pójdziesz do lekarza z dzieckiem i on będzie podejrzewał że coś jest nie tak musi powiadomić BV, nauczyciele i opiekuni w przedszkolu muszą powiadamiać BV jeśli dziecko zachowuje się nietypowo.
Dziś się trochę nudziłem w pracy więc poszperałem i poczytałem odnośnie sprawy Nikoli.
Mam nowe wnioski i pytania

Nikt nic nie wspomniał że dziewczynka płakała w szkole, wszyscy piszą że była smutna. Dla mnie to spora różnica.
To że rodzice nie poprosili o tłumacza chociaż powinni pomijam, nie ma tu o czym dyskutować.
Zastanawia mnie tylko dlaczego uważali że skoro poprosili o pomoc i tą pomoc dostali nie zastanowili się co trzeba dać w zamian?
Dlaczego nie współpracowali z BV? Nie stosowali się do zaleceń?
Dlaczego zarzuca się próbę "norwegizacji" Nikoli urzędnikom skoro rodzice sami to uczynili przywożąc ją tutaj?